Jestem ( Jesteś) kobietą sukcesu!
“Z nami osiągniesz sukces!”
“Sukces na wyciągnięcie ręki!”
“Zostań kobietą sukcesu!”
…
Ostatnio słyszymy te hasła, a wręcz “nawoływania” bardzo często.
Czy jesteś kobietą sukcesu?
A czym jest sukces? Dla Ciebie.
Rzecz ma się chyba podobnie jak z luksusem. Czym dla Ciebie jest luksus? Dla mnie nie stanowi on raczej o bogactwie… może i o bogactwie, ale w wymiarze duchowym, umysłowym. Luksus dla mnie to spokój, niezależność, samorealizacja, szczęście, poczucie bezpieczeństwa…- tak z grubsza.
Sukces również nie odnosi się stanu posiadania, tzn. miarą sukcesu (dla mnie) nie jest wynik na rachunku bankowym. Sukces to … zwycięstwo, pokonanie przeciwności, osiągnięty cel, zrealizowany plan. A takich miałam już w swoim życiu sporo i wiele pewnie przede mną.
Sukcesy mogą być małe i duże. Najważniejszymi dla mnie są: rodzina, dom, praca w zawodzie, w którym się wykształciłam, i którą lubię. Do mniejszych, a może po prostu dawniejszych zaliczam: zdanie egzaminu na prawo jazdy (co prawda za drugim razem…), dostanie się do ASP za pierwszym razem (25 miejsc), wygrane w konkursach recytatorskich prozy i poezji w języku francuskim… I im dłużej zastanawiam się co mogę jeszcze zaliczyć do moich sukcesów, tym więcej ich się pojawia, nawet tych najmniejszych. Co więcej, każde z większych osiągnięć można podzielić na mniejsze. Weźmy jeden z moich największych sukcesów: zostanie mamą. Sama ciąża, poród siłami natury, przejście przez trudny początek macierzyństwa…- te wszystkie małe sukcesy składają się na ten duży.
Pomyśl, moja droga czytająca, lub mój drogi czytający, ile Ty w swoim życiu masz sukcesów- co udało Ci się zrealizować, osiągnąć, pokonać?
Sukces, jak widzisz, wg mnie, nie odnosi się tylko do biznesu. Ostatnio zauważyłam trend (który trwa już od dłuższego czasu) powstawania “grup biznesowego wsparcia i motywacji”. “Przedstaw się!”, “Poznajmy się!”, “Twoje dzisiejsze osiągnięcie to..?” “Zainspirujmy się!”… itd. itd…., a wszystko po to by “osiągnąć sukces w biznesie, by było lepiej, więcej”… Może i takie działania, taka aktywność i przynależność do takich grup ma jakąś moc terapeutyczną- podnosi na duchu, daje przysłowiowego kopa, ale z drugiej strony… wiem, że to biznesowe działanie, dające zysk drugiej stronie. Czy jest szczere?
Jadę się przekonać!
I takowe spotkanie za mną! Napiszę tylko o tym, co dało mi spotkanie. Mianowicie, sądzę, że uczestnictwo w takim wydarzeniu tylko raz jest wystarczające, by uświadomić sobie swoją wartość, mądrość, swój profesjonalizm. By wzmocnić wiarę w siebie, swoje umiejętności i utwierdzić się w słuszności planów i tego, co się robi. I sprawiła to nie osoba prowadząca, ale po prostu moja obecność tam, słuchanie i obserwacja. Utwierdziłam się też w tym, że prostota, naturalność i szczerość wygrywają nad ilością, schematem i przesadą. Tyle!
W każdym miesiącu to, co zaplanowałam udaje mi się wykonać… no może nie w 100%, ale w znacznej większości. Przyznam też, że przez ostatnie pół rok zrobiłam tyle ile nie robiłam chyba nawet przez rok jeśli chodzi o działania marketingowe, związane z firmą. Nawet jeśli niektóre nie były strzałem w dziesiątkę, to i tak stanowiły dla mnie lekcję i były cennym doświadczeniem. A jeszcze przy tym wszystkim obowiązki związane z córką…
Brawo ja!
Pełen sukces!
Brawo Ty!