Dziś podzielę się z Tobą moim (subiektywnym) przemyśleniem na temat wykonywanego przeze mnie zawodu- architekta wnętrz. Założę się, że jeśli nie jesteś z tej branży, to masz mylne wyobrażenia dotyczące mojej pracy. Jak to wygląda naprawdę? Poniższy zapis moich myśli być może sprawi, że staniesz się nieco bardziej empatyczny dla architektów wnętrz 🙂

Z ogromnym smutkiem stwierdzam fakt, i tym samym przyznaję rację kolegom i koleżankom po fachu, że projektowanie wnętrz przestało być usługą luksusową. Niestety, na rynku pojawia się coraz więcej osób, które kończąc „dwutygodniowe kursy” zaczynają zajmować się projektowaniem wnętrz i uznawać się za specjalistów. Oczywiście- wyjątek potwierdza regułę- nie przeczę, że wszystkie z tych osób projektują źle, lub nie mają odpowiednich umiejętności. Natomiast, projektowanie wnętrz to bardzo złożony, długofalowy proces (wspominam o tym w jednym ze swoich postów ), który wymaga wiedzy z kilku (jak nie kilkunastu) dziedzin i wielu umiejętności. Bo przecież projektowanie wnętrz nie polega na wybieraniu kolorów i ustawianiu mebli- jak niektórzy myślą…

Pięć lat studiów, praktyki, szkolenia, warsztaty, konferencje, konsultacje ze specjalistami…- architekt wnętrz zdobytą na studiach „bazę” wciąż rozwija (i powinien rozwijać!). Wciąż poświęca wiele czasu i energii na poszerzanie wiedzy i ćwiczenie kreatywności. Powinien być zarówno artystą, jak i „konstruktorem/ technologiem”. Zawsze musi mieć świadomość podejmowanych podczas projektowania decyzji. Wszystkie projektowe wybory musi umieć opracować w postaci rysunków i opisów- przekazać wykonawcom w jasny i czytelny sposób wszystkie propozycje rozwiązań i detali.
Zatem o „jakości projektowej” i kompetencjach projektanta na pewno nie świadczą tylko i wyłącznie dobrze wykonane wizualizacje. Na powyższe składa się już moment pierwszego spotkania z inwestorem, aż do zakończenia realizacji.

„Kasa, kasa, kasa”…nie myśl, że bycie architektem wnętrz jest równe z byciem milionerem. Stawki w tej branży są naprawdę różne i zależą od wielu czynników (lokalizacja, zakres opracowania- opcja projektowa, doświadczenie, czas opracowania, rodzaj i metraż inwestycji…). Szczególnie, gdy ktoś jest na początku drogi zawodowej- potrzeba dużo motywacji, przemyślanego planu działania i chęci do zdobywania nowych zleceń i tym samym do zaistnienia na rynku, co w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne. W Polsce istnieje bardzo wiele rozbudowanych i prężnie działających biur projektowych, które są rozpoznawalne, i których projekty można oglądać w czasopismach (krajowych i zagranicznych). Ale na to pracuje się latami- nie przychodzi z dnia na dzień ani z miesiąca na miesiąc, nawet bywa, że nie z roku na rok. Oprócz tego, że jestem (napiszę już w pierwszej osobie) artystą, „konstruktorem/ technologiem” to jeszcze muszę być dobrym przedsiębiorcą, osobą od marketingu i od mediów społecznościowych. Oczywiście, w dużym zespole te role mogą być rozpisane (i zapewne są) na poszczególne osoby.
Każdy architekt wnętrz, znając swoje możliwości (wiedza, umiejętności) i mając poczucie wartości, jaką przekaże w projekcie oraz zerkając w swój grafik/ kalendarz sam ustala wysokość wynagrodzenia. Pamiętaj jednak, że wysokość ceny za m2 nie zawsze jest odwzorowaniem jakości. 

Potencjalny inwestorze, ważna prawda ( i dobra rada) dla Ciebie! Rozwinięte biura projektowe, które od dłuższego czasu są już na rynku i w swoim portfolio mają już kilkadziesiąt realizacji i co tydzień prezentują nowy projekt w swoich mediach społecznościowych często przyjmują już tylko zlecenia na „konkretne metraże”. Tzn., że nie będą raczej zainteresowane projektem koncepcyjnym łazienki lub poradą projektową, albo dobraniem brakujących mebli i kilku dodatków do wnętrza. Jeśli potrzebujesz tego rodzaju usługi warto odezwać się do „świeżo zaczynających”- młodych biur projektowych lub studentów.
Trzeba też pamiętać, że opracowanie projektu kompleksowego nie zajmuje tygodnia, a nawet miesiąca. To proces trwający od dwóch do trzech, czterech (lub więcej) miesięcy, w zależności od wielkości projektowanego obiektu. Tym samym wynagrodzenie rozłożone na ten czas wcale nie wynosi aż tak wiele, jakby mogło Ci się wydawać…

Architekt wnętrz umie (potrafi!) powiedzieć „nie”. Grzecznie, ale stanowczo. Nie zdziw się zatem, gdy otrzymasz taką odpowiedź, o ile jest ona uargumentowana. Powodów może być wiele. Często jest to brak wolnych terminów lub nieudane negocjacje dotyczące wyceny (czy po prostu brak tych negocjacji). We współpracy z architektem wnętrz bardzo ważne jest- ja to nazywam- „wspólne flow”, czyli te same fale, nić porozumienia i zrozumienia. Jeśli na pierwszym spotkaniu wyczuwasz już, że nie nadajcie (z architektem/ z inwestorem) na tych samych falach, to nie wróży to dobrej i zgodnej współpracy. Lepiej powiedzieć „nie” i tym samym uniknąć nieporozumień, mailowych przepychanek, czy (nie daj Bóg) sprawy w sądzie.

Architektem wnętrz nie można zostać po obejrzeniu kilku programów telewizyjnych i stwierdzeniu, że „to fajne, ja też tak mogę i tak chcę”. Projektowanie wnętrz to coś znacznie więcej niż widzisz w TV (ale o tym już wspominałam).
O! Jeszcze jedna dobra rada na koniec- pamiętaj, że na 99% architekt, do którego piszesz z prośbą o przygotowanie oferty jest w trakcie pracy nad jednym z kilku projektów i nawet jeśli uda Ci się nawiązać z nim współpracę pamiętaj, że nie poświeci Twojemu projektowi 100% czasu w ciągu tygodnia/ miesiąca. Projektant musi podzielić swój czas i uwagę na kilka zleceń. Dobrze zatem pytać o możliwy termin przygotowania projektu- początek i czas trwania opracowywania.

Zatem, jak widzisz, tak to wygląda (założę się) u większości architektów wnętrz. Czy jest coś, co zaskoczyło Cię w powyższym obaleniu błędnych wyobrażeń? Z czymś nie do końca się zgadzasz, lub masz dodatkowe pytanie? Daj znać w komentarzu!

Fot. tytułowa: Daria Szczygieł.