"BUSINESSWOMENOWOŚĆ" i ja czyli architekt wnętrz jako przedsiębiorca "pełną parą".
Tak, zgadza się- nie ma takiego słowa w języku polskim, ale pomyślałam, że ono świetnie oddaje to czym ostatnio się zajmuję na co dzień- jeśli chodzi o życie zawodowe. Tyle spraw, zadań, małych zadanek…, że niewiele zostaje mi na projektowanie stricte. Ale tak to chyba wygląda i chyba jest naturalnym, gdy firma się rozwija, gdy chcesz by firma się rozwijała.
Jeśli ciekawi Cię czym tak naprawdę zajmuję się prowadząc własną pracownię projektowania wnętrz- to zapraszam do dalszego czytania. Trochę o biznesie z mojej perspektywy, czyli młodego przedsiębiorcy, który „musi wszystko ogarniać”.
Architekt wnętrz ogłasza rekrutację!
Prowadzenie działalności gospodarczej sprowadza się do wielu ról, które- w moim przypadku- wszystkie wykonuję sama…tzn. do pewnego momentu wykonywałam. Zobacz- już sam proces projektowy jest bardzo złożony i wręcz wymusza na mnie bycie projektantem, psychologiem, materiałoznawcą, grafikiem…O tym dokładniej napisałam TU. To są stricte projektowe role. Dodatkowo, prowadząc firmę staję się przedsiębiorcą: zajmuję się marketingiem, sprzedażą, pozyskiwaniem nowych klientów, zarzadzaniem procesami, projektami, ludźmi (!)… Przyszły mi teraz do głowy te wszystkie korporacyjne nazwy stanowisk w języku angielskim, które tak bardzo zawsze mnie śmieszą… pomyślałam, że nazwa mojego stanowiska, ze względu na to czym się zajmuję, zajęła by chyba z pół strony…
Nie tak dawno, pierwszy raz przeprowadzałam poważniejszą rekrutację do mojej pracowni. Wydaje się to być banalne- dodaje ogłoszenie i już, 5 minut i po robocie. Natomiast u mnie tak to nie wyglądało. W jednym ze swoich notesów mam rozpisane ze 3 strony, jak ta rekrutacja miała wyglądać. Musiałam zastanowić się kogo potrzebuję, jakie zadania mam do zlecenia, jakich umiejętności wymagam, na jakich zasadach ma być to współpraca… Ogłoszenie o współpracy napisałam „od siebie”, nie posiłkując się schematem „kim jesteśmy, kogo szukamy, co oferujemy”. Jak się okazało na rozmowach rekrutacyjnych, nawet sposób sformułowania ogłoszenia miał wpływ na podjęcie współpracy z moją pracownią (ze mną) i świadczył o firmie.
Robiąc rekrutację pierwszy raz poczułam, że to ja tym razem jestem „po tej drugiej stronie stołu”. Doświadczenie przeprowadzania rozmowy rekrutacyjnej było dla mnie nowością. Ale spokojnie- w notesie zapisałam także jakie pytania zadać na rozmowie… I tak znalazłam dwie architektki, które pomagają mi w rozwoju firmy- bo tak mogę to spokojnie nazwać.
W tym roku zdecydowałam także, że przyjmę pod swoje skrzydła praktykanta, a właściwie praktykantkę. To także nowa rola- rola mentora, nauczyciela, który pokazuje jak wygląda zawód architekta wnętrz w praktyce. Dla mnie to także duża odpowiedzialność.
Oprócz projektowania…
Dla mnie prowadzenie pracowni (studia) projektowania wnętrz to nie tylko projektowanie. To także budowanie marki, własnego nazwiska. Marka osobista to ciągła praca nad jakością, własnym stylem, nad tym co mnie wyróżnia na tle innych. Jakże wielkim komplementem dla mnie jest to, kiedy słyszę „Wiedziałem/-ałam, że to projekt z Twojej pracowni, bo jest w Twoim stylu.” To także w pewnym sensie potwierdza, że to co robię jest dobre i spójne; zgodne ze mną.
W wiadomości prywatnej zapytałam Karin Bohn – kanadyjska architektka wnętrz prowadząca studio House of Bohn- jaki jest następny krok w rozwoju pracowni, jeśli ma się dużo pracy a coraz mniej czasu na nią? „Zatrudnij asystenta- menadżera, który będzie wszystko koordynował. To najlepszy krok jaki można zrobić najpierw”- odpisała. W tamtym czasie nie wzięłam sobie tego jakoś bardzo do serca, ale to zdanie- jej zalecenie- chodzi za mną do dziś. Nie, nie mam asystenta do teraz, ale myślę, ze to rozwiązanie dodałoby mojej dobie z kilka godzin.
No, ale po co mi asystent- być może się zastanawiasz.
Naprawdę, ostatnio w ciągu tygodnia na projektowanie stricte (praca z programami komputerowymi) poświęcam kilka godzin. Pozostały czas wypełniają mi: odpowiedzi na maile, przygotowywanie ofert, wykonywanie telefonów, spotkania z inwestorami, wykonawcami- w biurze i na budowie, zdalnie i na żywo; wizyty w sklepach i showroomach, szkolenia (choć niestety nie jestem na wszystkich), przygotowywanie umów, harmonogramów i wycen; omawianie etapów projektowych ze współpracującymi architektkami i praktykantką; drukowanie projektów, zamawianie próbek, planowanie i udział w sesjach fotograficznych realizacji; wystawianie faktur; dbanie o media społecznościowe, stronę www, pisanie bloga- do czego wracam; śledzenie i analizowanie danych o ruchu na stronie; wewnętrzne audyty i wymyślanie nowych projektów (biznesowych)… Także, jak widzisz, jest sporo pobocznych spraw, które spoczywają na moich barkach. Ale nie muszę przecież tego wszystkiego robić… Jednak, gdy chce się iść dalej, wyżej, „iść lepiej”, to trzeba o to wszystko dbać, jednocześnie pamiętając o życiu prywatnym i nie zaniedbując go (rodziny, domu…). Uf! Udaje mi się to robić i nawet śpię po 8 godzin; znajduję też czas na ukochane lekcje salsy…
Architekt wnętrz w pojedynkę czy w zespole?
Na to gdzie jestem teraz pracowałam przez kilka lat. Sama. Bez żadnych firm od pozycjonowania stron, prowadzenia mediów społecznościowych, menadżerów; sama zbudowałam stronę internetową… Sama… ale nie do końca sama! Piękne zdjęcia na stronę wykonała Daria, Ania pozwoliła w swoim designerskim showroomie wykonać sesję. Karol pomógł mi w sprawach informatycznych; Natalia buduje także moje portfolio. Maja, Roksana, Aga i Ola przyczyniły się do opracowania kilku projektów. Mateusz wspiera mnie biznesowymi rozmowami. Maja i Lech dzielą się swoim projektowym doświadczeniem…DZIĘKUJĘ!
Mam swoje biznesowe cele i założenia, krótko- i długoterminowe, do których dążę, które mam rozpisane i które spełniają się lepiej i gorzej. Ważne, że nie stoję w miejscu i mam chęć oraz potrzebę dalszego rozwoju. Pod znakiem zapytania wciąż pozostaje mi kwestia tego czy chcę mieć duży zespół i całkowicie oddelegować projektowanie a zająć się zarządzaniem marką czy pozostać trochę „Zosią Samosią” i prowadzić działalność jednoosobową… Czuję, że to okaże się w niedalekiej przyszłości. 😉
.
fot. Daria Szczygieł
Przeczytaj także
Czy warto współpracować z architektem wnętrz?
Podjęcie współpracy z architektem wnętrz ma bardzo wiele zalet. Główną z nich jest to, że cały obowiązek stworzenia Twojego „przytulnego gniazda” spoczywa na głowie architekta. Wraz z tym- cała odpowiedzialność. Architekt wnętrz może być jedynym źródłem odpowiedzi na Twoje pytania i wątpliwości- nie musisz konsultować się z kilkunastoma specjalistami z różnych branż...